Ty jesteś tym człowiekiem! (Rz 2, 17-24)

Oto jakie niebezpieczeństwo grozi temu, który we własnych oczach uchodzi za człowieka dobrego, ponieważ jest wierzącym.
Dumnie nazywa siebie chrześcijaninem. Być może, studia teologiczne pozwoliły mu lepiej poznać Ewangelię.

Nie tylko umie rozpoznać, co dobre, a co złe, ale wszystko ocenia, o wszystkich wydaje wyrok, jak mu się wydaje, w świetle objawienia Bożego. Dlatego czuje się powołanym na przewodnika ślepych, uważając siebie za światłość dla tych, którzy błądzą w ciemnościach, i sądzi, że nadaje się na wychowawcę nieumiejętnych i nauczyciela prostaczków. W takiej postawie jest coś niepokojącego. Jeżeli wniknąć głębiej w tajniki jego serca i życia, to może się okazać, że innych poucza, ale nigdy samego siebie; innym głosi, że nie wolno kraść, a sam kradnie, że nie wolno cudzołożyć, a sam cudzołoży; demaskuje bałwochwalstwo innych, a sam przywiązany jest do wielu rzeczy i osób, które wyżej ceni i czci niż Boga; powołując się na wolę Bożą, sam jej nie przestrzega, znieważając w ten sposób Boga. Boże, Ty o takim człowieku już wydałeś swój sąd: „z jego powodu ludzie bluźnią memu Imieniu”. Mówią oni: nie potrzebujemy Boga, który ma takich wyznawców, Boże, który przenikasz tajniki naszych myśli i serc, i badasz nasze życie, czy przypadkiem głosem mego sumienia nie mówisz do mnie: Ty jesteś tym człowiekiem? Biada mi, jeżeli zamiast innych do Ciebie zbliżać, stoję na przeszkodzie pomiędzy Tobą a tymi, którzy Ciebie nie znają.

Komentarze