Co widział Paweł?

Ks. Henryk Seweryniak: Skoro już przyglądamy się historycznym świadkom Jezusa, którzy byli chrześcijanami, to nie możemy nie powiedzieć o św. Pawle. Byłaś niedawno w Atenach, w miejscu, które dla Pawła musiało być ważne. Widziałaś gdzieś jego ślady?

Monika Białkowska: Nie pojechałam, żeby wędrować po śladach Pawła, ale Areopag trudno przeoczyć. Wchodzą tam wszyscy, bo to ładne wzniesienie widokowe - ale nie mam pewności, czy wiedzą, co to wzniesienie oznacza, co się tam wydarzyło. A to przecież jest miejsce wielkiej porażki ewangelizacyjnej Pawła.

HS: Ale też jakiś szczytowy moment w jego działalności. Jakie mógł mieć wrażenia, kiedy się tam znalazł? Został tam jakiś ślad? Jakieś upamiętnienie?

MB: Pierwsza myśl była banalna: jak tam można przemawiać, skoro tak potwornie wieje?! Tyle że za czasów św. Pawła Areopag był zabudowany, dziś zostały schody, po których już się nie wchodzi. Jest tablica z greckim tekstem, zapisanym w Dziejach Apostolskich. Mnie najbardziej uderzyło coś innego. Kiedy człowiek wchodzi na Areopag, ma poczucie potęgi: może spojrzeć z góry na miasto u stwoich stóp. Ale kiedy się odwraca, widzi, jak jest maleńki w cieniu górującego nad nim Akropolu. to zderzenie własnej potęgi z własną małością, jednoczesność tych doświadczeń jest uderzająca. Myślę, że Paweł widział to samo i to samo przeżył. Wielka i piękna mowa, zasłuchani mężowie ateńscy, którzy nagle odwaracają się i odchodzą.

HS: "Posluchamy cię innym razem". To usłyszał Paweł od Ateńczyków, kiedy zaczął im mówić o zmartwychwstaniu Jezusa.

MB: Ale przecież był czas, żę on Jezusowi mówił to samo. "Posłucham Cię innym razem".

HS: Niewątpliwie w przypadku Pawła mamy do czynienia z kimś, kto pochodzi z czasów Jezusa. Był od Jezusa kilka lat młodszy. Jeśli Jezus urodził się w szóstym roku przed erą chrześcijańską, to Paweł mógł się urodzić około drugiego roku - nie wiemy dokładnie. Pochodził z Tarsu na terenie dzisiejszej Turcji.

MB: Żyd w Tarsie, na dodatek obywatel rzymski: to dość skomplikowana sytuacja prawna.

HS: Nie wiemy, jak jego rodzina znalazła się w Tarsie. Przypuszcza się, że kiedy około 60 roku przed Chrystusem Pompejusz zdobył Judeę i wziął część Żydów w niewolę, mogła w tej niewoli znaleźć się rodzina Pawła. Potem stali się tzw. wyzwoleńcami. To najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń. Inaczej trudno sobie wyobrazić, żeby Żyd z pokolenia Beniamina był jednocześnie rzymskim obywatelem.

MB: A co do tego, że był rzymskim obywatelem, nie ma wątpliwości. Wiemy, że zagrożony śmiercią, powołał się na swoje rzymskie obywatelstwo - i nikt tego nie zakwestionował.

HS: Wyzwoleńcom przysługiwały takie same prawa, jak obywatelom Rzymu, Paweł mógł się więc na to powoływać.

MB: Paweł, Szaweł. Jak to było z jego imionami? Nie tak prosto wcale, że najpierw jedno, potem drugie - i to też się łączy z rzymskim obywatelstwem.

HS: Paweł miał po prostu dwa imiona. Jedno było żydowskie, Saul, tłumaczone jako Szaweł. Drugie rzymskie, Paulus. Prawdopodobnie używał ich zamiennie, w zależności od okoliczności. W środowisku żydowskim, w Jerozolimie mógł spotkać Jezusa fizycznie, gdzieś przypadkowo, posłuchać Go raz czy drugi. Sam pisze, że "spotkaliśmy Jezusa w ciele" - ale to nie ma dla niego większego znaczenia.

MB: Do Jerozolimy Paweł nie przyszedł, żeby słuchać Jezusa, ale żeby się kształcić.

HS: Niewątpliwie chodził tu do szkół, uważał się za ucznia Gamaliela Starszego. Jako świetnie wykształcony młody człowiek mógł liczyć na jakąś niezłą karierę na służbie Sanhedrynu. Dzieje Apostolskie zauważają go już w momencie egzekucji Szczepana. Paweł pilnował tam szat tych, którzy Szczepana kamienowali - to stwierdzenie oznacza, że był odpowiedzialny za rytuał kamienowania, pilnował jego przebiegu.

MB: I cała ta wielka kariera posypała się, kiedy na polecenie Sanhedrynu pojechał do Damaszku, żeby tam dokonywać łapanek wśród chrześcijan pochodzenia żydowskiego. W drodze życie wywróciło mu się do góry nogami.

HS: Ciekawe, że sam Paweł nie nazywał tego wydarzenia nawróceniem. Widział w nim raczej objawienie się Chrystusa zmartwychwstałego. W tamtej drodze wydarzyło się coś, co zakończyło się fizycznym oślepnięciem, a potem odzyskaniem wzroku, ale już na płaszczyźnie duchowej.

MB: Ostatecznie dotarł do Damaszku, ale nie po to, żeby prześladować chrześcijan, ale żeby wśród nich rozpocząć katechumenat.

HS: Po katechumenacie wyrusza do Arabii. To jest moment ciekawy, a przez wielu niezauważany. Paweł być może nawet kilka lat po spotkaniu z Jezusem przebywa w krainie ludów pasterskich. Czy potrzebuje coś przemyśleć, przemedytować? Co się z nim wtedy dzieje? Nie wiemy. Wiemy, że kiedy wraca, jedzie do Jerozolimy. Tam już mocno podkreśla, że to, czego naucza, zostało mu dane bezpośrednio od Jezusa.

MB: Paweł nigdy przecież nie został członkiem kolegium Dwunastu - a jednak jego roli i znaczenia nikt nie podważał.

HS: Być może dlatego, że ona sam wpisał siebie i swoje spotkanie z Jezusem w cały długi ciąg objawień po zmartwychwstaniu, kiedy wymieniał je, dopowiadając: "Na końcu ukazał się mnie jako poronionemu płodowi". Nie był jednym z Dwunastu, ale był apostołem. I rzeczywiście głosił Jezusa, dokonując w swoich podróżach rzeczy wprost niewiarygodnych. Przemierzył pieszo tysiące kilometrów, mierząc się z problemami ze zdrowiem i z nieustannym prześladowaniem ze strony Żydów. Kilka razy był biczowany za głoszenie nieprawowiernej nauki - Żydzi uważali, że w ten sposób wypełniają Prawo. W Jezrozolimie został ostarżony o to, że wprowadził poganina Trofima w to miejsce Świątyni, gdzie żaden poganin nie mógł wejść. A przecież dla Paawła to nie był poganin, to był już chrześcijanin!

MB: W końcu miarka się przebrała. Paweł został oskarżony i odesłany do Cezarei Nadmorskiej, żeby zajął się nim prokurator.

HS: Prokurator Antoniu Feliks zostawił tę sprawę w zawieszeniu i nie zrobił w sprawie Pawła nic. Dopiero kolejny, Porcjusz Festus, postanowił rzecz wyjaśnić. Paweł wówczas odwołał się do swojego obywatelstwa i do tego, że sądzony możę być tylko przez sąd cezara. Wtedy odesłany został do Rzymu.

MB: I tu następuje w opowieści dziwna dziura. Łukasz w Dziejach Apostolskich już milczy. Wiemy tylko, że Paweł jest na Awentynie, strzeżony przez żołnierza - i nic więcej...

HS: Łukasz nie opowiada też, w jaki sposób zginął Paweł. Przypuszczamy, że specjalny urzędnik wyznaczony do takich spraw przeprowadził jego proces i doprowadził do ścięcia św. Pawła.

MB: W Rzymie przy opactwie Tre Fontane jest kościół św. Pawła. Legenda mówi, że właśnie tam Paweł miał być ścięty, że jego głowa trzy razy uderzyła o ziemię i że w tych miejscach wytrysnęły źródła. Obawiam się, że to tylko legenda, ale nie mnie wydawać tu sądy.

HS: Dla mnie dziwne jest, że choć Benedykt XVI kazał przebadać grób św. Pawła, to nie spotkałem się z żadnym porządnym opracowaniem wyników tych badań, jak to się stało w przypadku grobu św. Piotra. Wiadomo, że do grobu wpuszczono kamerę, że z pomocą sondy pobrano fragmenty cennej tkaniny lnianej w kolorze purpury, laminowanej, a także małe fragmenty kostne. Jak relacjnował sam Benedykt XVI, badania potwierdziły, że należały one do osoby, która żyła między I a II w. Ciekaw jestem, co jeszcze odkryto? I czy jeszcze kiedyś czegoś więcej się dowiemy...?

Źródło: Monika Białkowska, Co widział Paweł?, w: Przewodnik Katolicki nr 48/28.11.2021, s. 26-27.


Komentarze