III. Giganci wiary: Początek ewangelizacji Europy

Święty Paweł zdobywa dla Chrystusa świat pogański 

Druga wyprawa misyjna trwała w latach 50-53. Paweł zabrał na nią dwóch swoich uczniów: Sylasa oraz Tymoteusza, syna praktykującej Żydówki i ojca Greka. Zaczęli od Antiochii i przez Cylicję, Tars - miasto urodzenia św. Pawła, Galację, Frygię i Myzję dotarli do Troady. Tam dołączył do tej trójki Łukasz. Całą ich trasa to terytorium dzisiejszej Turcji. Od Neapolis (dziś grecka Kawala) ewangelizatorzy szli starą kamienną drogą via Egnatia, aż dotarli do Filippi "głównego miasta w tej części Macedonii, która jest rzymską kolonią" (Dz 16,12). Celem głównym drugiej misyjnej wyprawy św. Pawła byłą ewangelizacja Macedonii i Grecji. 

Czterech ewangelizatorów rozpoczęło swoją misję w Filippi. Miasto założone zostało na cześć ojca Aleksandra Wielkiego, Filipa II Macedońskiego (zm. 336 r. przed n. Chr.). Tu w wielkiej bitwie w 42 r. przed n. Chr. podczas wojny domowej zwarły się z jednej strony wojska Brutusa i Kasjusza, zabójców Cezara, a z drugiej mściciele jego śmierci: Oktawian August i Marek Antoniusz. W wyniku przegranej spiskowiec Brutus sam przebił się mieczem, a Kasjusz nakazał to samo uczynić swemu niewolnikowi. W wojnie, o której mówi się, że zmieniła bieg dziejów, brał udział Horacy, który - widząc przegraną miasta - rzucił tarczę i uciekł z pola bitwy. 

Ewangelizatorzy zatrzymali się w gościnie - na jej zaproszenie - u poganki Lidii pochodzącej z Tiatyry. Paweł ochrzcił ją jako pierwszą Europejkę. "Pan otworzył jej serce, tak, że uważnie słuchało słów Pawła" (Dz 16,14). W Filippi w rzece Gangites apostoł ochrzcił wielu Filipian, którzy uwierzyli w Pana. Z powodu uzdrowienia nieznanej nam z imienia opętanej kobiety Paweł i Sylas zostali wtrąceni do więzienia. Strażnik więzienny pilnujący misjonarzy pod wpływem ich nauczania sam przeżył nawrócenie (Dz 16, 23-40). 

Przez całe apostolskie życie Paweł miała nie tylko dobre relacje, ale wręcz serdeczne więzi z Filipinami. Byli radością i nadzieją jego apostolskiego serca. Tylko od Filipian - od nikogo więcej - apostoł przyjmował datki, a nawet prosił ich o wsparcie na cele ewangelizacyjne. Wzbraniał się zaś od przyjmowania pomocy materialnej np. od Tesaloniczan czy Efezjan. To właśnie do Filipian apostoł ośmielił się napisać: "Bądźcie, bracia, wszyscy moimi naśladowcami" (Flp 3,17). Najserdeczniejszy ze wszystkich swoich listów Paweł napisał do Filipian - ze swojego pierwszego uwięzienia w Rzymie (w latach 61-63). 

Saloniki i Berea 

Z Filippi ewangelizatorzy poszli dalejbdo Tesaloniki. Dziś ze starożytnej Tesaloniki - poza tzw. Białą Wieżą i łukiem Galeriusza - zostało niewiele. Ekipa misyjna przeżyła tu "trzy szabaty", czyli ponad 20 dni. Apostoł własnymi rękoma zarabiał na swe utrzymanie. Nauki całej czwórki wzbudziły nienawiść tutejszych Żydów i musieli salwować się ucieczką. Społeczność żydowska była bardzo liczna, o czym świadczy fakt, że na swojej apostolskiej drodze Paweł i towarzysze dopiero tutaj zobaczyli po raz pierwszy synagogę. W dotychczasowej wędrówce spotykali się z miejscowymi rodakami zawsze nad wodą. 

Katecheza ewangelizatorów w Tesalonice okazała się skuteczna. Do apostołów przyłączyło się wielu pobożnych Greków i znamienitych kobiet, co wywołało zazdrość wśród Żydów. Zaatakowali więc dom Jazona, przełożonego synagogi, goszczącego apostołów, oskarżając ich, że są wichrzycielami występującymi przeciwko cesarzowi. Doprowadzili ewangelizatorów przed rajców miasta, ci jednak, otrzymawszy poręczenie od Jazona, uwolnili ich z więzienia. Zagrożeni linczem pod osłoną nocy Paweł i Sylas wyprawieni zostali przez braci do odległej ponad 70 km Berei (dziś Weria). 

Tu zaś wspólnota żydowska na modlitwie szabatowej przyjęła ich z kolei nader życzliwie. Odnotował to później sam św. Łukasz: "Ci byli szlachetniejsi od Tesaloniczan, przyjęli naukę z całą gorliwością i codziennie badali Pisma, czy istotnie tak jest" (Dz  17,11). W Berei Paweł pozostawił Tymoteusza i Sylasa. Sam zaś udał się do Aten. 

Ateny 

Przybywa do miasta Fidiasza, Sokratesa i Platona - do kulturalnej i naukowej stoicy ówczesnego świata, ciągle aspirującego do intelektualnej wyższości nad Rzymem. Na ateńskiej Agorze, najsłynniejszym rynku świata, "Ateńczycy i mieszkający tam przybysze - jak zapisał św. Łukasz - "poświęcają czas jedynie albo mówieniu o czymś, albo wysłuchiwaniu czegoś nowego" (Dz 17,21). Filozofowie w białych szatach spierali się zażarcie o problemy swoich mitycznych bożków. Patrząc na Akropol, "Paweł burzył się wewnętrznie na widok miasta oddanego bałwochwalstwu" (Dz 17,16). 

Apostoł Narodów, ochrzczony rabin żydowski ze spiczastą brodą, stanął odważnie przed elitą intelektualną ówczesnego świata. Wygłosił wielką, epokową mowę na Agorze na tle Akropolu, którego odbudowę po dziesiątkach lat dopiero co zakończono. I tak przez kilka kolejnych dni tamtejsza elita słuchała Pawła na tle wszystkich wspaniałych zabytków świecących niezwykłym blaskiem i harmonią. W końcu, gdy zaczął mówić o "powstaniu z martwych", słuchacze wydrwili apostoła, odrzucając jego płomienne mowy. Źle bowiem zrozumieli misjonarza. Myśleli, że głosi on powrót do więzienia, jakim jest - według nich - ciało dla duszy. Stąd uważa się, że Opatrzność dopuściła tę bolesną porażkę apostoła, by doprowadzić do tzw. drugiego nawrócenia Pawła. Tu, w Atenach, apostoł zrozumiał, że gładkie i piękne słowa oraz uczone dysputy nie muszą osiągać celu. Ludzkie serca może przemieniać tylko łaska Chrystusowa i wiara w Jego zbawczą moc. 

W Atenach byli jednak i tacy, którym apostoł zaszczepił głębsze pragnienie umiłowania prawdy. I tak "niektórzy mężowie przyłączyli się do niego i uwierzyli, a wśród nich Dionizy Areopagita, kobieta imieniem Damaris i inni z nimi" (Dz 17,34). Dziś na Akropol prowadzą dwie reprezentacyjne aleje: patrona miasta św. Dionizego Areopagity i św. Pawła Apostoła. Przy samym zaś wejściu na Areopag znajduje się dużych rozmiarów tablica z greckim tekstem mowy Pawła, którą znamy z Dziejów Apostolskich (Dz 17,22-31). Niestety, tych informacji nie znajdziemy w większości przewodników po Atenach. Przez ideologiczne zacietrzewienie turyści okaleczeni są niewiedzą o wielkiej nie mitycznej, ale rzeczywistej historii św. Pawła na Aeropagu. Nie są świadomi, że tamten spór z ateńskiej Agory nadal trwa. Zaś oni, wyprani z myślenia, nie są nawet po żadnej ze stron. 

Korynt 

W Koryncie Paweł - jak sam napisał - przebywał półtora roku (Dz 18,11). W tym portowym mieście krzyżowały się handlowe drogi na cały śródziemnomorski świat. Metropolia żyła przede wszystkim z handlu oraz urządzanych tu igrzysk. Z Korytu, którego fragmenty wielkiej przeszłości widział jeszcze św. Paweł, do dziś pozostały zaledwie resztki. 

W krótkim odstępstwie czasu Paweł pisze z Koryntu dwa listy do Tesaloniczan. Prostuje w nich błędne rozumienie jego nauki o paruzji i przypomina o wzajemnej odpowiedzialności. 

Korynt był nie tylko ważnym emporium handlowym (dwa porty: Lechajon i Kenchry), ale też prężnym ośrodkiem kultury. Wszystkie znane śródziemnomorskie religie posiadały tu swoje świątynie, swoich kapłanów i wyznawców. Smutną sławę miasto zyskało zaś ze względu na kult Afrodyty, zwanej koryncką. Była to w istocie stara syryjska Asztarte, która - przybywszy z osadnikami orientalnymi do Koryntu - zmieniła tylko imię na Afrodyta. Jej kult - jak wiadomo - łączył się z licznymi nadużyciami w sferze erotycznej. W Koryncie poświęcono starej-nowej bogini - już jako korynckiej Afrodycie - najokazalszą ze wszystkich świątynię. Jej pozostałości możemy oglądać do dziś kilka kilometrów od miasta na wzgórzu Akrokorinthos. W świątyni tej tysiąc kapłanek oddawało się prostytucji sakralnej. Nie trzeba dowodzić, jak zgubny miało to wpływ na całokształt obyczajów tego portowego miasta. Kapłanki Afrodyty utrwaliły w ówczesnym świecie niechlubną sławę Koryntu jako miasta szczególnie wyrafinowanej rozpusty i nieokiełznanych żądz cielesnych. Ukuto nawet na tę okoliczność specjalny termin językowo: "korinthiadzein" - koryntować się, co oznaczało niczym niepohamowane rozpasanie zmysłowe. Już od czasów Horacego (zm. 8 r. przed n. Chr.) oraz Strabona (zm. 24 r. po n. Chr. powtarzano w świecie starożytnym maksymę: "Nie każdemu człowiekowi jest dane przybyć do Koryntu", ponieważ nawiedzenie tego miasta było dla przybyszów hulaków niezwykle kosztowne. 

W takim mieście Paweł głosił wzniosłe zasady etyki chrześcijańskiej. Łatwiej teraz pojmiemy słowa, w których apostoł nawołuje do szacunku dla własnego ciała, które przecież jest świątynią Bożą. Dlatego Paweł, pisząc tu właśnie Hymn o miłości (1 Kor 13,1-13), używa starego zapomnianego terminu "agape". Nie znało go współczesnej mu pogaństwo. Apostoł wcale nie używa terminu "eros" ani też "philia", tylko "agape". Pisze o miłości - nieznanej pogaństwu - która "nie jest bezwstydna, a nie szuka swego i wszystko przetrzyma". Taką właśnie bronią agape Paweł zmienił bieg historii, tworząc chrześcijańską cywilizację miłości. Po dwóch tysiącach lat swoiste pendant do słów Pawłą uczynił Papież Polak, odwołując się do soborowej Konstytucji o Kościele: "Człowiek nie może się odnaleźć inaczej, jak tylko przez bezinteresowny dar z samego siebie" ("Gaudium et spes", 24). 

W Koryncie Paweł napisał też list do Rzymian. Widząc w mieście "wszelką bezbożność" (Rz 1,18), przestrzegał ich przed niszczącym amoralnym życiem Koryntian, którzy oddali się "we władanie bezwstydnym chuciom. A kobiety ich zmieniły relacje naturalne na obcowanie przeciwne naturze. Podobnie i mężczyźni zapłonęli wzajemnym do siebie pożądaniem. I tak sami na sobie otrzymali własną zapłatę za swoje zboczenia" (Rz 1,27-28). 

Z korynckiego portu Kenchry z towarzystwie żydowskiej pary małżeńskiej, Pryscylli i Akwili, wygnanej wcześniej z Rzymu, Paweł udał się do Efezu, Cezarei Nadmorskiej, a potem na krótko do Jerozolimy i wreszcie - po dwóch latach - do swojej umiłowanej Antiochii (Dz 18,18-23) - stałej dla niego bazy misyjnej i centrum ewangelizacyjnego ówczesnego śródziemnomorskiego świata. Pozostał tylko Rzym. O przybyciu Piotra i Pawła do Rzymu, centrum starożytnego świata, opowiemy za tydzień. 

Źródło: Ks. Jerzy Banak, Giganci wiary: Początek ewangelizacji Europy. Święty Paweł zdobywa dla Chrystusa świat pogański, w: Nasz Dziennik nr 170/2023, s. 10-11.

Komentarze