4. Młody pomocnik - Jan Marek

W poprzedniej lekcji szkoły Słowa pojawiła się postać Jana Marka, krewnego Barnaby, oddanego współpracownika apostoła Piotra (por. 1 P 5, 13) oraz jednego z czterech ewangelistów. W ramach pierwszej wyprawy misyjnej młodziutki wówczas Marek zawiódł (nie sprawdził się), stając się powodem ostrego sporu pomiędzy Barnabą a Pawłem (Dz 15, 3740). Po latach ponownie wróci do szkoły św. Pawła, nawiąże z nim współpracę i będzie mu „potrzebny do posługiwania” (2 Tm 4, 11). Krótko przed śmiercią pojawi się u boku Apostoła Narodów, by zostać zaliczony w poczet jego współpracowników (por. Flm 24).  

CZYTAJ!

Dzl3, 5.13-17; Łk 22, 35-53

[Jezus] zapytał [swoich uczniów]: „Gdy wysłałem was bez sakiewki, bez torby podróżnej i bez sandałów, czy czegoś wam brakowało?”. Oni odpowiedzieli: „Niczego”. Wtedy im powiedział: „Teraz jednak, kto ma sakiewkę, niech ją weźmie; tak samo i torbę podróżną. A kto tego nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz! Bo mówię wam, że musi się spełnić na Mnie to, co napisano: «I został zaliczony do przestępców». To wszystko spełnia się na Mnie”. Oni zaś rzekli: „Panie, oto tutaj są dwa miecze". Odpowiedział im: „Wystarczy!”. Potem, zgodnie ze swoim zwyczajem, udał się na Górę Oliwną. Szli z Nim także uczniowie. Gdy był już na miejscu, powiedział do nich: „Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. Wtedy sam oddalił się od nich mniej więcej na odległość rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ten kielich ode Mnie. Ale nie moja wola, lecz Twoja niech się dzieje”. Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. On zaś, tocząc wewnętrzną walkę, jeszcze żarliwiej się modlił. A Jego pot był jak krople krwi spadające na ziemię. Potem wstał od modlitwy, przyszedł do uczniów i zastał 

On jeszcze mówił, zjawił się tłum, a na jego czele szedł Judasz, jeden z Dwunastu. Zbliżył się do Jezusa, aby Go pocałować. Jezus odezwał się do niego: „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?”. Ci, którzy przy Nim byli, widząc, na co się zanosi, zapytali: „Panie, czy mamy uderzyć mieczem?”. I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Lecz Jezus odezwał się: „Przestańcie! Dosyć tego!”. Potem dotknął jego ucha i uzdrowił go. A do przybyłych do Niego wyższych kapła¬nów, dowódców straży i starszych Jezus powiedział: „Wyszliście z mieczami i kijami jak po bandytę? Codziennie byłem z wami w świątyni, a nie wystąpiliście przeciwko Mnie. Ale to jest wasza godzina i panowanie ciemności”.

ROZWAŻ!

Autor Dziejów Apostolskich nie podał bezpośredniej przyczyny sporu, który zrodził się między apostołami Barnabą a Pawłem u wybrzeży Azji Mniejszej. Krótka wzmianka o odłączeniu się Marka od grupy misyjnej (Dz 13,13) zostanie szczegółowo wyjaśniona na początku drugiej wyprawy misyjnej (por. Dz 15,3640). Święty Łukasz wspomina tam o propozycji Barnaby, by zabrać ponownie Jana Marka, lecz Paweł „nie chciał zabrać kogoś, kto ich zostawił w Pamfilii i przestał z nimi pracować” (Dz 15, 38). Powodem sporu mogły być różnice dotyczące planów podróży. Jednak równie dobrze mogła nim być zwykła słabość ludzka - strach przed trudnościami związanymi z przeprawą przez góry Taurus (szczyt Demirkazik - 3756 m n.p.m.). Górska i nieco odstraszająca kraina jest malowniczym i pięknym regionem, ale dla pieszych wędrowców przeprawa przez nią musiała być nie lada wyczynem.

Marek więc samowolnie przerwał swój udział w misji i wrócił do Jerozolimy. Paweł i Barnaba natomiast kontynuowali pierwszą wyprawę misyjną. Idąc wzdłuż rzeki Aksu (w starożytności Cestrus), przedostali się do Pizydii i po przebyciu dalszych 160 km dotarli do Antiochii, a później do Ikonium w Likaonii (kolejne 130 km). Następnie udali się do Listry, gdzie Paweł był kamienowany (2 Kor 11, 25) i ledwo uszedł z życiem. Ostatnim miejscem, które odwiedzili misjonarze, było Derbe (31 km od Listry). Stąd Paweł i Barnaba odbyli podróż w odwrotnym kie¬runku, utwierdzając wspólnoty już ukształtowane i ustanawiając prezbiterów, czyli starszych, aby nimi rządzili i głosili słowo Boże. Z Attalii wrócili drogą morską do Seleucji i Antiochii Syryjskiej. Tak dobiegła kresu pierwsza ewangelizacja Azji Mniejszej.

Kim był zatem młodzieniec, który nie sprostał wyzwaniom tej pierwszej podróży misyjnej? Jan, zwany Markiem lub noszący przydomek Marcus (z łac. ‘młot’), był synem Marii, właścicielki wielkiego domu w centrum Jerozolimy (Dz 12, 12). Możliwe, że jego ojciec, podobnie jak Barnaba, pochodził z Cypru i był tzw. hellenistą, czyli Żydem z diaspory. Dzieje Apostolskie wspominają epizod cudownego uwolnienia Piotra z więzienia, z którego od razu udał się „do domu Marii, matki Jana, zwanego Markiem. A zebrało się tam wielu ludzi na modlitwie” (Dz 12,12). Ten jerozolimski dom musiał być siedzibą pierwszej wspólnoty judeochrześcijan. Apostoł Piotr zapewne tam nauczał, tam mógł również ochrzcić Jana Marka, skoro po latach nazywa go swoim synem (1 P 5,13).

Pierwsze doświadczenia ewangelizacyjne Jan Marek zdobywał pod okiem swego kuzyna Barnaby. Z nim towarzyszył Pawłowi w drodze z Jerozolimy do Antiochii Syryjskiej (Dz 12, 25), a następnie w czasie pierwszego etapu podróży misyjnej na Cypr i do wybrzeży Azji Mniejszej (Dz 13, 5). Marek dotarł tylko do Perge w Pamfilii, oddalonego o 15 km na wschód od portu w Attalii (dziś Antalyi). Miasto to dobrze prosperowało za rządów Rzymian (zachowały się ruiny rzymskich bram, okazalej kolumnady, głównej ulicy, łaźni, agory, teatru i stadionu), ale w okresie bizantyjskim podupadło i w końcu zostało opuszczone. Właśnie w Perge Marek podjął ową niefortunną decyzję, która boleśnie dotknęła Pawła i stała się powodem wspomnianego konfliktu.

Spory ideowe zapewne niejeden raz towarzyszyły wielkim misjonarzom i ewangelizatorom. Tutaj jednak chodziło o coś innego, co pozostawiło zadrę w sercu Apostoła Narodów. Paweł szybko wybaczył młodzieńcze potknięcie Marka, gdyż w Liście  do Tymoteusza prosi, by przybył do Rzymu i zatroszczył się o niego w więzieniu (por. 2 Tm 4,11; Flm 24). Marek mógł być przy śmierci dwóch wielkich apostołów Piotra i Pawła.

Najstarsze tradycje uważają Marka za autora Ewangelii, będącej przekazem nie tyle katechezy Pawła, co nauczania Piotra. Męczennik Justyn (zm. w 165 r.) nie wahał się nazywać drugą Ewangelię pamiętnikami Piotra. Podobnie wcześni badacze nazywają ją wprost Ewangelią Piotra (por. Mk 1, 29-38; 5, 37-43; 9, 2-8; 11, 20). Katechezę Apostoła Narodów utrwali inny uczeń apostolski - św. Łukasz.

Z tworzywa literackiego najstarszej Ewangelii św. Łukasz przejął jedynie ok. trzystu pięćdziesięciu wersetów. Najwięcej z nich dotyczy opisu wydarzeń poprzedzających mękę Jezusa. Modlitwa na Górze Oliwnej, opis zdrady i pojmania Jezusa mają swoje paralelne teksty u dwóch wspominanych synoptyków (por. Mk 14, 3242 - Łk 22, 3946; Mk 14, 43-49 - Łk 22, 47-53). Wśród wielu szczegółów opisu tych wydarzeń tylko u Marka pojawia się tajemnicza postać młodzieńca, który owinięty w prześcieradło uciekł nago z Ogrodu Oliwnego (Mk 14,51-52). Dawna egzegeza widziała w tym młodzieńcu naocznego świadka wydarzeń i późniejszego autora Ewangelii - św. Marka. Dziś wskazuje się raczej na pewną symboliczną postać, która ilustruje sytuację wszystkich uczniów Jezusa. Wszyscy opuścili Jezusa i uciekli (Mk 14, 50). Jest jednak ktoś, kto próbuje iść za Jezusem. Łukasz wyróżnia Piotra, który „szedł za Nim z daleka” (Łk 22, 54), potem jednak zdradził swojego Mistrza i gorzko zapłakał (Łk 22, 62). Ów tajemniczy młodzieniec też decyduje się pójść za Jezusem, lecz jego decyzja jest wyrazem naturalnego pragnienia bliskości i głębszej więzi z ukochanym Nauczycielem. Nie bez znaczenia jest również wzmianka o jego nagości okrytej tylko w prześcieradło. Służy ona podkreśleniu bezbronności w kontekście Piotra, który w sytuacji krytycznej sięga po miecz (Mk 14, 47). Prawdziwy uczeń chce upodobnić się do Jezusa, który rezygnuje z przemocy. 

Trzeci ewangelista podkreśla więc całkowitą zgodę Jezusa na wolę Ojca. „I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5, 8; por. 12, 9). W Ogrójcu Jezus woła do oprawców: „To jest wasza godzina i panowanie ciem¬ności” (Łk 22, 53). Prawdziwy uczeń potrafi przyjąć wszelkie próby i doświadczenia.

Postawa Jana Marka i wielu innych wyznawców Chrystusa w dziejach Kościoła przekonuje nas o słuszności drogi, która już w Dziejach Apostolskich była synonimem nowego życia w wierze chrześcijańskiej (por. Dz 9, 2; 18, 25n). Warto być wiernym w czasie prób i cierpienia, bo „ten, kto wytrwa do końca, będzie zbawiony” (Mk 13, 13).

To ewangeliczne zapewnienie nie zwalnia nas jednak z po-szukiwania odpowiedzi na trudne pytania, które rodzą się w sercach i umysłach współczesnych chrześcijan:

* Trzeci ewangelista przytacza pytania, które stawiali pierwsi słuchacze Jezusa: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” (Łk 13, 23), „Któż więc może się zbawić?” (Łk 18, 26). Czy jest odpowiedź na te pytania?

* Czy nie kusi nas chęć powtórzenia pytania Piotra: „Panie, ile razy mam przebaczyć bratu, jeśli wobec mnie zawini? Czy aż siedem razy?” (Mt 18,21). Jak dziś rozumiemy odpowiedź Jezusa?

* Jak wcielać w życie reguły zawarte w ewangelicznym upomnieniu braterskim? (Mt 18, 15-18). Czy naprawdę jest w nas za mało miłości, by napomnieć brata, który idzie złą drogą (por. Hbr 12, 5-7; Ap 3, 19)? Dlaczego rodzice, nauczyciele, kapłani rezygnują dziś z biblijnego napominania, karcenia, ćwiczenia?

MÓDL SIĘ!

Pozwól nam, Panie, kontemplować Cię jak Tego, który daje nam słowa nadziei, łaski, przebaczenia, współczucia, jak słowa, które ganią i sądzą, ale są przeniknięte wielką miłością Boga do świata, do naszych miast i naszego terytorium. 

Kard. C. M. Martini


ŻYJ SŁOWEM! 

Benedykt XVI w byłym obozie koncentracyjnym Auschwitz- -Birkenau przypomniał powtarzane często pytania: „Gdzie był Bóg w tamtych dniach? Dlaczego milczał? Jak mógł pozwolić na tak wielkie zniszczenie, na ten triumf zła?”. Papieżowi w tym miejscu i czasie przyszły na myśl słowa modlitwy zaczerpniętej z Psalmu 44, 20. 23-27, zawierające skargę cierpiącego Izraela. Jezus przyjął drogę krzyża: „A ponieważ umiłował swoich, którzy mieli pozostać na świecie, tę miłość okazał im aż do końca” (J 13, lb; por. Flp 2, 8). W obozie Auschwitz-Birkenau wielu wyznawców jednego Boga przeszło przez ciemną dolinę. Byli wśród nich również ci, którzy uwierzyli w Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Dziś wszyscy mogą w tym miejscu modlić się słowami innego psalmu: „Choćbym kroczył ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij pasterski i laska dodają mi otuchy [...], abym zamieszkał w domu Pana po najdłuższe czasy (Ps 23,14. 6)”«.

Źródło: Ks. Jan Kochel, W drodze z Apostołem Narodów. Medytacje w rytmie "lectio divina", Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2010.

Komentarze