1. Łukasz przyłącza się do misji Apostoła Narodów

Druga wyprawa misyjna miała być ponowną wizytą w założonych niedawno gminach Azji Mniejszej, aby umocnić wiarę i przekazać dekret tzw. soboru jerozolimskiego. Niestety, spór o Jana Marka zaostrzył się i doprowadził do rozłamu: „Barnaba wziął ze sobą Marka i popłynął na Cypr. Paweł natomiast dobrał do pomocy Sylasa i wyruszył w drogę. A bracia powierzyli go łaskawości Pana” (Dz 15,39n). Tak rozpoczyna się kolejna podróż Apostoła Narodów, trwająca około dwóch lat (50-52). W tym czasie dokonało się wiele spraw ważnych dla chrystianizacji narodów, a nawet kontynentów. Wydarzenia te opisał niezwykły kronikarz pochodzący z Antiochii nad Orontesem w swoim dzienniku podróży. Tak nazywa się opis Dziejów Apostolskich, w którym Łukasz rozpoczyna swoją relację od pierwszej osoby liczby mnogiej: „staraliśmy się natychmiast wyruszyć...” (Dz 16, 10; por. 11, 27), „udaliśmy się od razu...” (16, 11), „spędziliśmy tam kilka dni...” (16, 12). Korzysta on z informacji zaczerpniętych od Pawła, z własnych doświadczeń (por. formuła „my”: Dz 16, 10-17; 20, 5 - 21, 18; 27, 1 - 28, 16), a może też z osobistych notatek, które włączył do drugiego tomu swego dzieła. Łukasz jest więc starożytnym dziennikarzem, który relacjonuje nam pasjonujące zmagania największego z misjonarzy i ewangelizatorów - Apostoła Narodów.

CZYTAJ!

Dz 15, 39 -16,1-5; Łk 1, 1-4

Wielu usiłowało już opowiedzieć o wydarzeniach, które wśród nas się dokonały, zgodnie z tym, jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami Słowa. Postanowiłem też i ja zbadać dokładnie wszystko od początku i po kolei opisać ci, dostojny Teofilu, abyś przekonał się o prawdziwości otrzymanego pouczenia.

ROZWAŻ!

Święty Łukasz w Prologu swej Ewangelii przywołuje pierwszych głosicieli, świadków życia Jezusa, którzy słyszeli i widzieli, a nawet Go dotykali własnymi rękami (por. 1 J 1, 1). Nazywa ich naocznymi świadkami, ale też sługami Słowa (Łk 1, 2), bo sam należy do trzeciego pokolenia chrześcijan, którzy już nie słyszeli i nie widzieli, lecz korzystają z przekazanego im dziedzictwa naocznych świadków, dokonując własnej interpretacji: „Uznałem też i ja za właściwe, najczcigodniejszy Teofilu, wszystko dokładnie zbadać i po kolei wiernie ci opisać, abyś nabrał przekonania, że to, czego cię nauczono, jest prawdziwe” (Łk 1, 3n - BE).

Słowo Boga żyje, idzie dalej, rozszerza się, rośnie: „Chłopiec [Jezus] zaś rósł i nabierał sił, napełniając się mądrością, a łaska Boża była z Nim” (Łk 2,40). „Wszyscy postępowali zgodnie z nauką apostołów, żyli we wspólnocie braterskiej, łamali chleb i modlili się. [...] Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni” (Dz 2,4247). Zaś w kontekście pierwszych prześladowań „słowo Boże rozszerzało się coraz bardziej. Zwiększała się też bardzo liczba uczniów” (Dz 6, 7; por. 12,24; 20,32).

Przyjrzymy się bliżej terminowi „sługa Słowa”. W relacji św. Łukasza misja głosiciela Ewangelii bierze się z języka żeglarskiego. Hyperetes to dosłownie ‘podwioślarz’, który siedział pod pokładem statku (galery), przywiązany do wiosła. Termin ten niesie ze sobą myśl o podporządkowaniu, zależności i niezbędnej współpracy z drugim. Ów podwioślarz był zazwyczaj niewolnikiem przykutym (na stałe) do wiosła, który musiał zgodnie współpracować ze swoimi towarzyszami niedoli, by harmonijnie, koordynując ruchy, płynąć w wyznaczonym kierunku.

Łukasz sugeruje, że biblijny głosiciel-sługa jest hyperetes tou Logou (wym. tu logu), czyli ‘sługą [przywiązanym do] Słowa’. Ta służebna funkcja względem pierwotnego kerygmatu o Jezusie (gr. LOGOS) sugeruje posłuszeństwo (wierność SŁOWU) oraz konieczność pośredników między słowem Pana a słuchaczami, świadków-apostołów (odpowiedzialność za SŁOWO). Wszyscy uczestniczący w tej dynamicznej misji muszą się służebnie zaangażować w spra-wę Jezusa (por. też inny obraz żniwiarza - J 4, 36-38). 

W takim służebnym znaczeniu sługą i świadkiem nazwany jest Jan Marek (Dz 13, 5) oraz apostoł Paweł, który w mowie obronnej przed Herodem Antypasem przywołuje wydarzenie pod Damaszkiem, kiedy Jezus czyni go „sługą i świadkiem tego, co zobaczył, i tego, co jeszcze mu objawi” (Dz 26,16). Sam Paweł użyje tego terminu jako wyzwania skierowanego do Kościoła w Koryncie: „Każdy niech uważa nas za sługi Chrystusa i zarządców tajemnic Boga” (1 Kor 4,1).

Termin „sługa Słowa” może być nicią przewodnią refleksji nad tożsamością powołania każdego katechety i jego odpowiedzialności w misji Kościoła. Co znaczy bowiem służyć Słowu? Jak można mu służyć? Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania.

Słudzy i świadkowie mogą mieć pewność, że Jezus [SŁOWO] pozostaje w łodzi Kościoła. To On jest sternikiem, On wybiera i posyła wioślarzy; On też wyznacza kierunek misji.

Pierwsi słudzy i świadkowie byli przekazicielami tego, czego się nauczyli i czego sami doświadczyli. Jeden z nich - św. Jan streścił ich misję następująco: „Piszemy wam o tym, co było od początku. O tym, co słyszeliśmy i widzieliliśmy na własne oczy, co oglądaliśmy i dotykaliśmy własnymi rękami - o Słowie Życia” (II 1,1).

To doświadczenie było jedyne i niepowtarzalne: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie” - przekonywał Jezus (Łk 10, 23n). Błogosławieństwo związane z tym doświadczeniem przeznaczone jest ich następcom, którzy gdy „słuchają słowa Bożego i wprowadzają je w czyn”, również zasługują na miano szczęśliwych - błogosławionych (por. Łk 8,15.21; 11,28; Ap 1,3; Jk 1,22).

Wśród wielu pomocników apostoła Pawła są tacy, którzy nazwani zostali współpracownikami (gr. synergos; por. Rz 16, 3. 9. 21; 1 Kor 3,9; 2 Kor 1,24; 8,23; Kol 4,11; Firn 24; Flp 2,25; 4,3), współbojownikami (gr. synaichmałotos; por. Flp 2, 25; Firn 2), współniewolnikami (gr. systratiotes; por. Rz 16, 7; Kol 4, 10; Flm 23) czy też współtowarzyszami (gr. sydzygos; por. Flp 4, 3).

Grecki termin syn-akoloutheo oznacza ‘towarzyszyć komuś, postępować za kimś, iść za kimś’; a dosłownie ‘wkładać   stopy w ślady [poprzednika]’. Posługa akolity, przekazywana alumnom seminariów duchownych, wzywa ich do naśladowania jedynego Nauczyciela, Mistrza i Przewodnika (Mt 23, 8-10). W wizji Apokalipsy czytamy o Jego zwycięstwie: „Ubrany jest w szatę zabarwioną krwią i na imię ma «Słowo Boga». A towarzyszy (gr. synakoloutheo) mu wojsko niebieskie na białych koniach, ubrane w biały, czysty bisior” (Ap 19,13n).

Czy już wiemy za Kim czy z Kim chcemy iść? Komu pragniemy towarzyszyć? Droga jest pewna (por. Dz 9, 2; 18, 25n). Co więcej, ON sam jest DROGĄ! (J 14, 6).

Zapewnienie o błogosławieństwie płynącym ze współtowarzyszenia Słowu Boga każe nam natomiast zastanowić się nad niektórymi pytaniami sekretarza generalnego rzymskiego synodu biskupów (por. Lineamenta - październik 2008 r.):

* Dlaczego różni chrześcijanie są obojętni na Biblię? Czy praktykuje się lectio divina? W jakiej formie? Jakie czynniki temu sprzyjają, a jakie to utrudniają?

* Co, na podstawie doświadczeń duszpasterskich, sprzyja słuchaniu słowa Bożego, a co je utrudnia? W jakiej mierze może temu sprzyjać potrzeba odnowy wiary, pewien wewnętrzny niepokój, zachęta ze strony innych chrześcijan? W jakiej mierze może być tu przeszkodą sekularyzacja, szerzenie się przesłań i stylów życia alternatywnych względem wizji chrześcijańskiej? Wobec jakich wyzwań stoi dziś głoszenie słowa Bożego?

* W jakiej mierze zostały wprowadzone w życie słowa Dei verbum: „Jest rzeczą niezbędną, aby wierni Chrystusowi mieli szeroki dostęp do Pisma Świętego” (KO 22)? Czy zauważa się jakiś postęp na polu osobistego i wspólnotowego słuchania Biblii?

* Trzeba też dodać inne pytania: Jaka jest nasza odpowiedzialność za codzienne słowo pisane i mówione? Czy jesteśmy rzeczywiście sługami i świadkami Słowa, a nie kreatorami opinii, sądów, tendencji, mód? Z jakim szacunkiem słuchamy i rozważamy natchnione słowa Pisma Świętego? 

MÓDL SIĘ!

Panie, daj nam wewnętrzne poznanie Ciebie. Prosimy o tę łaskę, własnym wysiłkiem bowiem i badaniem nie dojdziemy do poznania Ciebie, które jest owocem Twojego Ducha. Spraw, żebyśmy dzięki poznaniu Ciebie i łosu Twojego słowa bardziej Cię pokochali i mogli się całkowicie utożsamić z Tobą, Słowem łaski dla ludzi, utożsamić z losem Słowa, z jego owocami, ale również z trudnościami i cierpieniami. Panie, dodaj nam odwagi, daj wyczucie rzeczywistości i prawdy.

Kard. C. M. Martini

ŻYJ SŁOWEM!

„Biblia żyje wtedy, kiedy jest czytana” - przekonuje ks. prof. Waldemar Chrostowski w jednym z wywiadów zamieszczonych w Verba Sacra, dodatku dziennika Rzeczpospolita. Jakże ważna jest zatem obecność Pisma Świętego w codziennym życiu i w modlitwie, ale również obecność języka biblijnego w codziennej prasie, radiu, telewizji, w internecie. To są współczesne źródła komunikacji myśli. W czasach starożytnych głównym komunikatorem był list. Jego styl musiał być prosty i zrozumiały dla odbiorcy, by inicjować dialog, zachęcać do odpowiedzi. Formuła listu była też popularną formą komunikacji w czasach apostolskich. Apostoł Paweł najczęściej rozsyłał swe listy poprzez swoich współpracowników i towarzyszy. Wówczas stawały się one listami ogólnymi, krążyły wśród wspólnot lokalnych jako pisma duszpasterskie. Dziś pojawiają się nowe formy komunikacji wiary. Potrzeba jednak wielkiej odpowiedzialności za słowo pisane i mówione.

Źródło: Ks. Jan Kochel, W drodze z Apostołem Narodów. Medytacje w rytnie "lectio divina", Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2010.

Komentarze